. . .
roztopiłeś się
wsiąkasz w
zmarznięta ziemię
mżysz
przesiąkającymi skórę kroplami
oddech – parujesz
wychodzisz na
jaw z deszczem
sypiesz się
kłującymi igłami
kropla – rozpraszasz
się
mgła – przenikasz
powietrze
zakładam płaszcz
otwieram parasol
tkam pancerz
i tak
zamarzasz we
mnie
Krem z dyni
z pieczonymi pomidorami i chlebowo-orzechową kruszonką
krem z dyni
około kilogram dyni
około litr bulionu
pół łyżeczki kuminu
pół łyżeczki czarnuszki
pół łyżeczki chilli
dwa ząbki czosnku
dwie łyżki oliwy
pieczone pomidory
kilka pomidorów
ocet balsamiczny
oliwa
sól morska
listki bazylii, szałwii, oregano, tymianku
kruszonka
spora kromka chleba na zakwasie
garść orzechów włoskich
garść listków szałwii
mały ząbek czosnku
dwie łyżki oliwy
Zaczynam od upieczenia pomidorów.
Pomidory kroję na pół i układam na wyłożonej papierem blasze. Każdą połówkę polewam odrobiną oliwą, skrapiam kilkoma kroplami octu balsamicznego i posypuję kilkoma grudkami soli morskiej (sól ma wydobyć słodycz z pomidorów, a nie sprawić, by słodkość została zdominowana przez słoność). Układam na pomidorach także listki świeżych ziół.
Wkładam blachę z pomidorami do piekarnika nagrzanego do 130 stopni C, po czym zmniejszam temperaturę do 110 stopni C. Piekę pomidory przez 3 do 5 godzin. Czas zależy od wielkości pomidorów i ilości soku w ich wnętrzu. Jeśli mam mniej czasu, piekę pomidory w wyższej temperaturze, jednak długie pieczenie w stosunkowo niskiej temperaturze wydobywa najgłębsze pomidorowe smaki i aromaty.
Potem gotuję zupę.
Przygotowuję przyprawy: czosnek miażdżę, kumin i czarnuszkę lekko rozcieram w moździerzu, kruszę chilli na płatki. Do garnka wlewam oliwę i podsmażam na niej przyprawy. Gdy poczuję zapach przypraw wrzucam nań pokrojoną w kostkę dynię i smażę kilka minut, a następnie zalewam aromatyczną zawartość garnka bulionem. Doprowadzam wywar do wrzenia, po czym gotuję zupę przez około pół godziny.
Na koniec miksuję zupę na gładki krem.
W tzw. międzyczasie przygotowuję kruszonkę.
Pokruszony chleb, orzechy, listki szałwii i czosnek miksuję z oliwą do otrzymania okruszków. Okruszki przesypuję na zimną patelnię i podgrzewa, aż okruszki staną się chrupiącą przyrumienioną kruszonką.
Do gotowania zup dorastałam długi czas. Wiedziałam, czułam, doświadczałam, że są zupy i zupy. I tylko te prawdziwe, aromatyczne, ugotowane z czułością i cierpliwością, od podstaw, bez żadnych skrótów i ustępstw, chcę gotować i jeść. Czytając słowa A. z uwielbianej przeze mnie 'poli' (ach!) o gosposi Jandy, która przy okazji dyskusji o hymnie Słowackiego "Smutno mi Boże" miała powiedzieć: 'oj to ja dziś ugotuję zupę jak hymn...', byłam poruszona. Jestem poruszona. Zupa winna być jak hymn!
Ta zupa to mój jesienny hymn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz