sobota, 14 grudnia 2013

Jesienność.



. . .


roztopiłeś się

wsiąkasz w zmarznięta ziemię
mżysz przesiąkającymi skórę kroplami

oddech – parujesz

wychodzisz na jaw z deszczem
sypiesz się kłującymi igłami

kropla – rozpraszasz się

mgła – przenikasz powietrze


zakładam płaszcz
otwieram parasol
tkam pancerz

i tak
zamarzasz we mnie







Krem z dyni 
z pieczonymi pomidorami i chlebowo-orzechową kruszonką

krem z dyni
około kilogram dyni
około litr bulionu
pół łyżeczki kuminu
pół łyżeczki czarnuszki
pół łyżeczki chilli
dwa ząbki czosnku
dwie łyżki oliwy

pieczone pomidory
kilka pomidorów
ocet balsamiczny
oliwa
sól morska
listki bazylii, szałwii, oregano, tymianku

kruszonka
spora kromka chleba na zakwasie
garść orzechów włoskich
garść listków szałwii
mały ząbek czosnku
dwie łyżki oliwy


Zaczynam od upieczenia pomidorów.

Pomidory kroję na pół i układam na wyłożonej papierem blasze. Każdą połówkę polewam odrobiną oliwą, skrapiam kilkoma kroplami octu balsamicznego i posypuję kilkoma grudkami soli morskiej (sól ma wydobyć słodycz z pomidorów, a nie sprawić, by słodkość została zdominowana przez słoność). Układam na pomidorach także listki świeżych ziół.
Wkładam blachę z pomidorami do piekarnika nagrzanego do 130 stopni C, po czym zmniejszam temperaturę do 110 stopni C. Piekę pomidory przez 3 do 5 godzin. Czas zależy od wielkości pomidorów i ilości soku w ich wnętrzu. Jeśli mam mniej czasu, piekę pomidory w wyższej temperaturze, jednak długie pieczenie w stosunkowo niskiej temperaturze wydobywa najgłębsze pomidorowe smaki i aromaty.


Potem gotuję zupę.

Przygotowuję przyprawy: czosnek miażdżę, kumin i czarnuszkę lekko rozcieram w moździerzu, kruszę chilli na płatki. Do garnka wlewam oliwę i podsmażam na niej przyprawy. Gdy poczuję zapach przypraw wrzucam nań pokrojoną w kostkę dynię i smażę kilka minut, a następnie zalewam aromatyczną zawartość garnka bulionem. Doprowadzam wywar do wrzenia, po czym gotuję zupę przez około pół godziny. 
Na koniec miksuję zupę na gładki krem.


W tzw. międzyczasie przygotowuję kruszonkę.

Pokruszony chleb, orzechy, listki szałwii i czosnek miksuję z oliwą do otrzymania okruszków. Okruszki przesypuję na zimną patelnię i podgrzewa, aż okruszki staną się chrupiącą przyrumienioną kruszonką.







Do gotowania zup dorastałam długi czas. Wiedziałam, czułam, doświadczałam, że są zupy i zupy. I tylko te prawdziwe, aromatyczne, ugotowane z czułością i cierpliwością, od podstaw, bez żadnych skrótów i ustępstw, chcę gotować i jeść. Czytając słowa A. z uwielbianej przeze mnie 'poli' (ach!) o gosposi Jandy, która przy okazji dyskusji o hymnie Słowackiego "Smutno mi Boże" miała powiedzieć: 'oj to ja dziś ugotuję zupę jak hymn...', byłam poruszona. Jestem poruszona. Zupa winna być jak hymn!

Ta zupa to mój jesienny hymn. 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz