środa, 29 maja 2013

Maj zmian.



M a j.

Powietrze pachnie kwitnącymi jabłoniami. Idę zielonymi cienistymi Plantami.
Pomiędzy dwoma drzewami, pół metra nad ziemią, kołysze się zawieszona lina. Po jednej stronie dziewczyna w koszulce w biało-czarne paski. Po drugiej uśmiechnięty chłopak.
Chłopak wchodzi na linę. Chwieje się.
Próbuje złapać równowagę. Upada. Podnosi się.
Podejmuje kolejną i kolejną próbę. Każda to następny, jeszcze niepewny krok dalej.
Po kilku minutach dostrzegam, że chłopak nie ma dłoni, a miast jednej nogi ma protezę.
Jeden z obserwatorów stwierdza, że to przecież łatwe przejść po takiej linie. W oczach drugiego podziw.
Inni przechodzą nie zauważając tego, co wydarza się tuż obok.

To odwaga pójść za marzeniami. Pomimo.
Wejść w niepewność.
Z każdym dniem iść coraz dalej, coraz wyżej.


Powietrze drży od słodkiego zapachu bzów. Niebo jaśnieje od burzy.
Z twardej stabilnej ziemi wchodzę na moją linę.
Rozumiem teraz tę radość, którą widziałam w oczach chłopaka na linie.



Maj zmian.
Wyciągam z szuflady marzenia i plany chowane głęboko przez lata.
Wkładam zapisane rozdziały, których zakończenie już dawno chciałam napisać.

Wydarza się. Rozkwita. Przejaśnia.




1 komentarz: