niedziela, 10 listopada 2013

Akwarela.


Patrzę na niebo. Akwarela. 
Warstwy farby wsiąkają w niebo.
Pociągnięcie błękitu. Rozjaśniająca biel. 
Wąskie pasmo pastelowej żółci przenikające w pomarańcz.
Dotyk różu. Fiolet. Aż do ciemnego horyzontu.
Po fakturze nieba przepływają chmury. 
Kładą się jak płaty farby.

Z każdą chwilą zmienia się światło.
Rozlewają się coraz głębsze odcienie błękitu.
Oranż i róż wysycają się z zamglonych tonów.
Zmrok zlewa barwne plamy w ciemność.


Chwila po chwili maluję akwarele pod powiekami.
Turner namalowałby piękniej. 












Patrzę na niebo.
Piekę tartę.



Tarta 
z malinowo-różanym musem, 
waniliowym kremem pâtissière i bezami


ciasto kruche
250 g mąki pszennej
50 g mielonych migdałów
200 g masła
100 g cukru pudru
żółtko

mus malinowo-różany
2 szklanki malin
2 łyżki płatków róży utartych z cukrem
łyżka wody różanej
odrobina cukru trzcinowego

krem pâtissière
6 żółtek
125 g cukru pudru
40 g mąki pszennej
500 ml mleka
laska wanilii
łyżka masła

bezy
2 białka
50 g cukru pudru
50 g drobnego cukru kryształu

suszone płatki róż


Zaczynam od upieczenia bez.

Białka ubijam na sztywną pianę. Następnie stopniowo dodaję drobny cukier, potem cukier puder. Ubijam do chwili, gdy piana będzie bardzo sztywna i lśniąca.
Nakładam porcje bezy na papier do pieczenia.
Piekę przez około 2 godziny w piekarniku nagrzanym do 110 stopni C (bezy powinny być chrupiące z zewnątrz, natomiast ich wnętrze winno być lekko ciągnące).


Zagniatam kruche ciasto. 

Mąkę i mielone migdały mieszkam z cukrem pudrem, po czym dodaję doń pokrojone na małe kawałeczki masło. Siekam nożem lub rozcieram palcami aż do dokładnego pomieszania składników, po czym dodaję żółtko. Bardzo szybko zagniatam ciasto. Formuję je w kulę, owijam folią spożywczą i wkładam do lodówki na co najmniej pół godziny.

Po tym czasie wyjmuję ciasto z lodówki i zostawiam na chwilę, by odpoczęło. Formę do tarty o średnicy około 24 cm smaruję delikatnie masłem.
Rozwałkowuję ciasto. Wykładam nim formę dociskając do brzegów. Odcinam nadmiar ciasta wystający poza formę.Tak przygotowaną formę z ciastem owijam folią i wkładam na pół godziny do zamrażarki.

Po tym czasie wyjmuję ciasto, układam nań kawałek papieru do pieczenia i obciążam suchą cieciorką (miast niej można użyć kulek ceramicznych).
Piekarnik nagrzewam do 180 stopni C. Wkładam doń ciasto i piekę przez 15 minut, po czym zdejmuję papier oraz obciążenie i piekę przez kolejne 15 -20 minut aż ciasto będzie złote.
Kruchy spód pozostawiam, by dobrze wystygł. 


Pomiędzy zagniataniem a chłodzeniem ciasta przygotowuję krem i mus.

W rondelku zagotowuję mleko z ziarenkami wanilii oraz pozbawioną ziarenek laską wanilii (kryje ona bowiem w sobie jeszcze całe mnóstwo aromatu). W czasie gdy mleko się gotuje, ubijam żółtka razem z cukrem aż powstanie puszysta, prawie biała masa. Następnie dodaję doń przesianą mąkę i mieszam ją aż znikną grudki.
Do puszystej masy wlewam cienką strużką gorące mleko mieszając ją cały czas. Przelewam ją następnie do rondelka i podgrzewam delikatnie nie ustając w ciągłym mieszkaniu. Gdy na brzegach masy zaczną pojawiać się bąbelki, redukuję temperaturę podgrzewania do minimalnej i gotuję krem jeszcze kilka chwil (aż do pożądanego stopnia gęstości - oczywiście po schłodzeniu krem jeszcze trochę zgęstnieje). 
Przelewam krem do miski i mieszam z masłem. Chłodzę krem w lodówce.

Maliny zagotowuję w rondelku z cukrem trzcinowym (ilość zależy od słodyczy samych malin, jednak słodycz nie ma przełamywać kwaśnej nuty malin). Maliny gotuję na małym ogniu aż osiągną konsystencję gęstego musu. Pod koniec gotowania dodaję doń płatki róży i wodę różaną. 


Na kruchy spód nakładam warstwę musu malinowo-różanego.
Następnie rozkładam na musie waniliowy kremu. 
Układam nań bezy.
Posypuję pokruszonymi płatkami róż.




Tarta jest niczym akwarelowe niebo.

Warstwa kruchego maślanego ciasta z nutą migdałów.
Kwaśno-słodki malinowo-różany mus.
Waniliowy aksamitny krem.
Słodkie kruche bezy.
Płatki róż.

Tarta jest słodka z kwaśnym kontrapunktem malin. Mieszają się w niej różne struktury: od kruchości po aksamitność. Smaki dopełniają się tworząc piękną całość.


4 komentarze:

  1. Drugie zdjęcie jest niesamowite. Patrzę na nie od dobrych kilku minut i nie mogę oderwać wzroku. Cudo.
    Podobnie jak i tarta i reszta zdjęć na Twoim blogu, znalazłam go dopiero dziś i czuję, że będę tu wracać :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, bardzo dziękuję za Twoje słowa!

      Gdy zobaczyłam widok, który spróbowałam zamknąć na drugiej fotografii, poczułam, że dotyka mnie najczystsze piękno. Światło uciekało chwila po chwili wraz ze zmierzchem, a ja malowałam tę akwarelę tym pędzlem, który miałam przy sobie - aparatem.
      Bardzo mi miło, że czytasz, oglądasz, piszesz.
      Zapraszam do tego wszystkiego najserdeczniej :-)

      Usuń
  2. Czy to dolnośląskie góry i pagórki?
    :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak :-)
      Akwarelowe niebo rozciągnęło się nad dolnośląską krainą gór, pagórków i kolorowych liści.

      Usuń